Top 7 miejsc na Teneryfie

7/21/2020

Wyspy Kanaryjskie to popularna destynacja wakacyjna. Teneryfa, Gran Canaria, La Palma, La Gomera, El Hierro, Lanzarote, Fuerteventura to największe wyspy, różnią się od siebie, więc z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Ja zabiorę was dziś na Teneryfę, to przepiękne miejsce z bujną roślinnością na północy i pustynnym krajobrazem na południu. Stworzyłam listę moich top miejsc na wyspie, będzie plażing, egzotyczne zwierzęta, mrożące krew samochodowe wojaże oraz smakowity bonus na koniec. Będzie się działo! 


Planowałam publikację tego wpisu dużo wcześniej. Miał być inspiracją na majowy wypad. Sytuacja jednak zupełnie się zmieniła i zagraniczne wyjazdy musiały poczekać. Teraz granice kolejnych krajów są otwierane i planowanie zagranicznych wyjazdów staje się jakoś bardziej realne. To może wakacje na Wyspach Kanaryjskich? Brzmi wspaniale, a taki egzotyczny relaks wśród palm z widokiem na Ocean Atlantycki z pewnością się przyda po nerwowych miesiącach trwającej pandemii. Zapraszam was na Teneryfę, cudowną wyspę z wieloma atrakcjami!


Teneryfa to jedna z hiszpańskich wysp należąca do archipelagu Wysp Kanaryjskich. Zróżnicowany klimat sprawia, że każdy znajdzie tutaj pogodę i krajobraz odpowiedni dla siebie. Na południu jest cieplej, prawie zawsze słonecznie, plaże są piaszczyste, a roślinność pustynna (czyli prawie jej nie ma). Ta część wyspy jest idealna dla wielbicieli nocnych imprez, wylegiwania się na plaży i łapania wakacyjnej opalenizny. Mnóstwo kurortów i butików, wszystko przygotowane "pod turystów". Najpopularniejsze miasta to Costa Adeje czy Los Cristianos. Północna Teneryfa to zupełnie inna bajka. Bujna roślinność, plantacje bananów i czarne, wulkaniczne plaże. Pogoda, co prawda, jest nieprzewidywalna i potrafi zmienić się kilka razy w ciągu dnia, ale krajobraz wynagradza wszystko. Najbardziej znane miasta to Puerto de la Cruz i La Orotava. Domyślacie się, w której części ja byłam? Oczywiście na północy! Zdecydowanie nie jestem typem, który wypoczywa, leżąc na plaży (wole spacerować, zwiedzać i odkrywać nowe miejsca nabijając kolejne kilometry). Zacznijmy, więc od północy. Poznajcie subiektywną top listę miejsc na Teneryfie (całej) i łapcie podróżnicze inspiracje.

Puerto de la Cruz 

Piękne, klimatyczne miasteczko, idealne wybór na wakacje we dwoje oraz świetna baza wypadowa do zwiedzania wyspy. Mnóstwo uliczek, domów z kolorowymi fasadami i malunkami, muzyka grana przez ulicznych artystów i muzyka na żywo w wielu restauracjach (wieczorem szczególnie polecam Restaurante La Cazuela, świetna muzyka!). Można tak spacerować każdego wieczoru i to się zupełnie nie nudzi, bo zawsze odkrywa się coś nowego. I ta roślinność, bananowce, strelicje (tzw. rajskie ptaki), kaktusy i palmy (przyznam się, że widziałam je pierwszy raz w życiu i jak dziecko biegałam od jednej do drugiej!). Puerto de la Cruz to mocny punkt na mojej liście, tym bardziej że trzy inne top miejsca znajdują się właśnie tutaj.





Playa de Jardin

Pierwsze skojarzenie z plażą? Drobny, złoty piasek i powiew morskiej bryzy. Jednak nie w tym przypadku. Powiew rześkiej bryzy znad Oceanu Atlantyckiego jest, ale piasek ma zaskakujący, bo czarny kolor. Jak to możliwe? Teneryfa jest wyspa pochodzenia wulkanicznego i naturalnie występuje tutaj powulkaniczny piasek o grafitowym lub czarnym zabarwieniu. Ta plaża ma też inne atuty. W nazwie ma słowo "jardin", czyli ogród, a to dlatego, że otoczona jest ogrodami z egzotyczną roślinnością. Prowadzą do niej alejki pośród przepięknych kolorowych kwiatów, sukulentów i wspomnianych już palm. Cudownie jest wypoczywać w takim otoczeniu. Mała porada, nie polecam spacerowania boso po plaży, bo czarny piasek mocno się nagrzewa i parzy w stopy.


Lago Martianez

Alternatywą dla plaży bez rezygnacji z kąpieli w oceanie jest Lago Martianez, czyli kompleks basenów morskich. To całodniowa atrakcja zarówno dla rodzin z dziećmi, jak i dla dorosłych. Kilka basenów różnej głębokości, fontanny, roślinność, wulkaniczne skały, wyspy, restauracje, bary (nawet kasyno!) i liczne rzeźby Cesara Manrique (architekta, który zaprojektował cały park wodny). Ciekawe miejsce, w niczym nie przypomina wodnych parków rozrywki, to bardziej ogród i galeria z opcją kąpieli w wodzie oceanicznej i z widokiem na bezkres Oceanu. Wejście jest płatne, 5,50 euro od osoby dorosłej i 2,50 euro od dziecka, w cenie jest leżak z materacem. Kasa biletowa znajduje się tuż przy wejściu. 



Loro Parque

To niesamowite miejsce, ostatnie z Puerto de la Cruz na mojej liście i to z kategorii "musisz odwiedzić, choćby nie wiem co!". To ogród zoologiczno-botaniczny, który zaskakuje i zachwyca dosłownie na każdym kroku. Jeden pełny dzień to absolutne minimum, aby zobaczyć wszystkie zakątki Loro Parque (chociaż ja bym chętnie odwiedziła go jeszcze raz albo pięć). Przekraczając próg, wkraczacie do tajemniczego świata egzotycznych zwierząt i roślin, ale ta magiczna aura to dopiero początek. Przechadzając się alejkami ogrodu, możecie spotkać jedną z papug, które latają swobodnie między gośćmi lub zobaczyć w inkubatorze nowo narodzone zwierzęta karmione buteleczkami. Wybiegi wszystkich mieszkańców Loro Parque są naprawdę ogromne i jak najbardziej zbliżone do ich naturalnego środowiska. To jeszcze nie koniec niespodzianek! Na odwiedzających czekają jeszcze liczne pokazy. Odbywają się o określonych godzinach, dlatego najlepiej rozplanować sobie trasę zwiedzania na samym początku. Wyobraźcie sobie tylko skaczące delfiny, mówiące papugi latające nad głowami, czy zabawne lwy morskie, które są w stanie zachlapać całą widownię. To nadal nie wszystko! Nie mogę nie wspomnieć o wyspie z ponad 200 pingwinami (jak one szybko pływają!), ogromnym akwarium z 18-metrowym tunelem , flamingach, orchideach i gorylach (i mnóstwie innych zwierząt!). Bilety można kupić na miejscu lub wcześniej online. Cena za osobę dorosłą to 38 euro, a za dziecko 26 euro. Jednak bardziej opłaca się kupić Multi Park Ticket, który daje możliwość wyjścia do Loro Parque oraz Siam Park (wodnego parku rozrywki). Ten łączony bilet trzeba wykorzystać w odstępie maksymalnie 15 dni, a cena to odpowiednio 66 i 45,50 euro.






Masca

Ruszamy dalej! Masca to niewielka górska miejscowość położona około 600 m n.p.m. Położona jest w malowniczej scenerii, ale tak naprawdę droga, jaką trzeba pokonać, jest najlepszą przygodą. Zaczyna się w Santiago del Teide i prowadzi krętymi, wąskimi drogami w górę, są odcinki, kiedy poruszacie się w chmurach (dosłownie), innym razem po jednej stronie widać tylko przepaść, a z drugiej skalną ścianę. Poziom adrenaliny sięga zenitu, kiedy z naprzeciwka nagle wyłania się autobus lub ciężarówka. Zimna krew i dobre umiejętności prowadzenia samochodu na pewno się przydadzą (ja na szczęście podróżowałam ze świetnym kierowcą). Przestraszyłam was? Spokojnie, zawsze można skorzystać z opcji zwiedzania autobusem. Niezależnie od środka transportu warto odwiedzić te rejony, bo widoki są niesamowite, a sama podróż to niezapomniane przeżycie. Dla odważniejszych podrzucam link do wypożyczalni samochodów Cicar , plusem jest to, że działa na wszystkich Wyspach Kanaryjskich, więc można bez problemu odebrać auto na Teneryfie , a oddać na Fuertaventurze.



Playa de Las Teresitas

Ta plaża to miejsce idealne szczególnie dla rodzin z dziećmi, ale też ciekawa turystyczna atrakcja. Łagodne zejście do wody, palmy i drzewa dające przyjemny cień, duży bezpłatny parking przy samej plaży i drobny, złoty piasek. To miła odmiana po wulkanicznych, czarnych plażach i w końcu możliwość pobiegania boso. Skąd taki piasek na Teneryfie? Prosto z Sahary! Playa de Las Teresitas to sztuczna plaża powstała w latach 70, została usypana z około 40 milionów worków pustynnego piasku! Możecie w to uwierzyć?! Kolejne miejsce warte zobaczenia.


Siam Park

Ostatni punkt na mojej liście i przy okazji pomysł na bardzo aktywny wypoczynek to Siam Park. Ogromny, bo największy w Europie, wodny park rozrywki z licznymi atrakcjami. Wszystkie budowle i dekoracje mają nawiązywać do klimatu Tajlandii, oczywiście jest trochę kiczowato, ale to uroki aquaparków. W kwestii zabawy, każdy znajdzie tu coś dla siebie, jest strefa relaksu, rodzinna oraz zjeżdżalnie podnoszące poziom adrenaliny. Spokojnie można tutaj spędzić kilka godzin i o nudzie nie ma mowy. Najpopularniejsza zjeżdżalnia to Tower of Power, 28-metrowa wieża, z której zjeżdża się niemal pionowo z prędkością 80 km/h! Przyznam, że ja się nie odważyłam, ale podobno przeżycie niesamowite. Jednak w przypadku wodnych rozrywek mam trochę stracha, ale na Jungle Snake, Mai Thai River czy Naga Racer bawiłam się prześwietnie. Koniecznie pooglądajcie filmiki na stronie Siam Park! Ceny takie same jak w Loro Parque.


To wszystkie miejsca, które według mnie warto odwiedzić na Teneryfie. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego nie wspomniałam o Teide. Niestety tego jednego miejsca nie udało mi się odwiedzić, ale może jeszcze będzie okazja. Czytałam, że w Parku Narodowym Teide u podnóża wulkanu można zobaczyć księżycowy krajobraz, a niebo nad Teide uzyskało certyfikat Fundacji Starlight ze względu na wyjątkową czystość i klarowność, Nie bez powodu znajduje się tam obserwatorium astronomiczne. Jeśli będziecie mieli okazję odwiedzić Park Narodowy Teide, koniecznie skorzystajcie z takiej możliwości!

Kulinarny bonus

Tak, tak, jeśli czytaliście moje poprzednie wpisy podróżnicze, to już wiecie, że najbardziej lubię zwiedzać kulinarnie. Nie byłabym sobą, gdybym i tym razem nie zabrała was na wycieczkę po nowych smakach. Owoce i owoce morza to oczywistość, naprawdę smakują zupełnie inaczej niż te w naszych sklepach (transport w chłodniach robi swoje). Zajadajcie się więc nimi do woli, mnie na samą myśl ślinka cieknie. Arbuz, papaja i banany na śniadanie, a paella z małżami i krewetkami na kolacje. Pyszności! Na Teneryfie popularne są papas arrugadas, czyli małe ziemniaczki gotowane w mundurkach w bardzo słonej wodzie. Podawane są zwykle z dwoma sosami, mojo rojo i mojo verde. Podstawą sosów jest oliwa, ocet, sól i ogromna ilość czosnku, w czerwonym (rojo) dodatkowo jest ostra papryka i czerwony pieprz, a w zielonym (verde) pietruszka i kolendra. Musicie spróbować. A co na deser? Churros, czyli smażone paluszki z ciasta parzonego. Zwykle serwuje się je posypane cukrem pudrem i maczane w gorącej czekoladzie. Palce lizać! A na koniec słynna kanaryjska kawa barraquito. Składa się z espresso, spienionego mleka, mleka skondensowanego, skórki z cytryny, pomarańczy lub limonki, szczypty cynamonu i likieru (Licor 43, Tia Maria lub Cointreau). Kawa jest smaczna, bardzo słodka, ale z cytrusową nutą (zdecydowanie nie dla zmotoryzowanych). Warto posmakować tego deserowego kawowego drinka.


To już koniec. Miło było powspominać te wakacje, było fantastycznie! Gorąco polecam wam Teneryfę, to naprawdę piękna wyspa z wieloma atrakcjami (chyba zdążyłam was o tym przekonać?). W obecnej sytuacji trzeba pamiętać oczywiście o zachowaniu reżimu sanitarnego (bezpieczeństwo najważniejsze!), jednak to nie jest przeszkodą w zaplanowaniu niezapomnianej podróży. A może ktoś z was był już na Teneryfie i ma własne top miejsca na wyspie? Koniecznie podzielcie się wrażeniami.

Dobrego dnia!
Angelika

You Might Also Like

0 komentarze

zBLOGowani.pl