Papiernicze cuda z Aliexpress, TK Maxx i PaperConcept - chodźcie i podziwiajcie
5/29/2018
Nazamawiałam ostatnio cudów na Alixpress. Papierniczych oczywiście, bo na ubrania nie jestem jeszcze gotowa. To nie żaden mit, że można tam przepaść na długie godziny i przepuścić sporą część wypłaty. Bo jak inaczej wytłumaczyć kilkanaście nowiutkich washi tapes? Nie da się! Czekałam, czekałam… i w końcu listy z Chin zaczęły masowo lądować w mojej skrzynce. A w tym czasie… zdążyłam jeszcze przejść się do TK Maxxa i PaperConceptu. No i dotarł do mnie nowy kalendarz.
Otwierając jedną z moich chińskich minipaczuszek pomyślałam,
że jak to wszystko już do mnie przypłynie, jak zbiorę te wszystkie taśmy,
sznurki i karteczki indeksujące, to zrobię im sesję zdjęciową i pokażę na
blogu, że cierpliwość popłaca. Oczywiście tylko wtedy jak faktycznie będzie popłacać
i chińskie gadżety okażą się takie jakie chciałam. Ale skoro czytacie ten post,
to pewnie już wiecie co się okazało. Mało tego. Przez ten czas moje chińskie
łupy zyskały nowe towarzystwo, a ja odkryłam pewną rzecz, o której nie
miałam pojęcia. Wszystko zobaczycie poniżej.
Kwiatuszki, owoce i akwarelowe wzory to prawdziwa papiernicza wiosna. No jak tu się nie zakochać i odmówić sobie zakupu? Taśmy miałam zamiar wykorzystać do ozdoby mojego plannera, ale myślę, że świetnie sprawdzą się również do pakowania prezentów.
Ten piękny kalendarz, który przewija się w tle, to Glam Planner. Znajdziecie go TUTAJ. Obie z Angeliką mamy do od maja i testujemy. W końcu ranking najlepszych kalendarzy sam się nie zrobi ;)
Odkryłam sznurek piekarski, podczas przygotowań do ślubu. Kojarzy mi się z chwilą, kiedy odpakowywałam swoje zaproszenia. Jak dla mnie świetnie zastępuje tradycyjną wstążkę, a na Aliexpress jest śmiesznie tani.
W PaperConcept miałam zamiar wziąć jeden biały papier. Wzięłam trzy: w czarne kropelki, w kratkę i w błękitne paski (jeden posłużył za tło). Nie mogę się doczekać aż je wykorzystam :)
Przebierałam w notesach dość długo. Wiecie jak to jest w TK Maxx ;) Chciałam mieć coś co zawieszę na lodówce i posłuży mi do notowania najpilniejszych spraw domowych i zakupów. I kiedy w końcu zdecydowałam się na ten, okazało się (oczywiście w domu), że wcale nie jest na magnes! Na szczęście dla mnie jest Angelika - mistrzyni DIY, która odkryła przede mną coś niesamowitego. Naklejaną taśmę magnetyczną! Tą na zdjęciu poniżej kupiłam w PaperConcept.
Mam nadzieję, że nie macie mdłości od ilości cukierkowych kolorów ;) Uważajcie na Aliexpress ;)
Do następnego razu,
Kinga
0 komentarze