Ład przestrzenny | Z polskiego na nasze
1/20/2018
W kwestii ładu przestrzennego
wiele już zostało powiedziane. Jeszcze więcej w Polsce dyskutuje się na temat
jego braku. Pozwólcie, że dam Wam nieco argumentów do tej dyskusji, żebyście
mogli swobodnie oceniać stan naszej polskiej przestrzeni (zwróćcie uwagę, że
nie napisałam krytykować ;))
Na jednym z wykładów podczas studiów
magisterskich pewien wykładowca powiedział, że da piątkę z przedmiotu temu, kto
z pamięci wyrecytuje definicję ładu przestrzennego. I co? Cisza. Nikt nie był w
stanie tego zrobić. Dlaczego? Czy ona jest taka skomplikowana? Oceńcie sami.
Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym mówi, że ład przestrzenny to (uwaga!) takie ukształtowanie przestrzeni, które
tworzy harmonijną całość oraz uwzględnia w uporządkowanych relacjach wszelkie
uwarunkowania i wymagania funkcjonalne, społeczno-gospodarcze, środowiskowe,
kulturowe oraz kompozycyjno-estetyczne (uf! Koniec!). Przeczytajcie trzy
razy i zapomnijcie. W kręgach urbanistycznych obowiązuje bowiem zgoła inna
definicja tego zjawiska, której brzmienie bliższe jest raczej literaturze grozy
niż poezji. Brzmi ona mniej więcej tak: ład przestrzenny to coś o czym każdy
słyszał, ale w Polsce od dawna nikt tego nie widział. I powiedział nam to ten
sam wykładowca, który proponował piątkę za definicję ustawową. Zatem co to
jest, gdzie przepadło i gdzie należy
szukać ładu przestrzennego?
Definiować, czy nie definiować?
Zastanawiałam się chwilę, czy
definicja ładu przestrzennego jest w ogóle potrzebna. W końcu każdy potrafi
ocenić, czy w domu ma porządek, czy bałagan. Ale… po pierwsze różnie to bywa. A
po drugie, poczucie piękna to bardzo subiektywna sprawa. Poza tym, rozrzucone
klocki można pozbierać lub wybudować z nich coś innego. Co innego z budynkami,
które będą stały na Ziemi co najmniej kilkadziesiąt lat – w porywach do
kilkuset, wpływając na życie innych, nie tylko strasząc i o zgrozo! przyzwyczajając
ich do swojego widoku, ale również wpływając na jakość życia w innych aspektach.
Stąd naszła mnie refleksja, że zgrabna definicja byłaby jak najbardziej na
miejscu.
Czym w końcu jest ład przestrzenny?
Sprawdźmy więc jaką definicję
znajdziemy w kodeksie urbanistyczno-budowlanym, nad projektem którego wciąż toczą
się ożywione dyskusje. Oto ona: ład przestrzenny stanowi takie harmonijne ukształtowanie przestrzeni, jej poszczególnych elementów
oraz wzajemnych powiązań przestrzennych i funkcjonalnych, które – zapewniając warunki
do osiągnięcia wysokiej jakości życia jej użytkowników – uwzględnia uwarunkowania
społeczne, w tym demograficzne, oraz środowiskowe, kulturowe i gospodarcze oraz
zapewnia funkcjonalność i wysokie walory kompozycyjno-estetyczne przestrzeni. Lepiej?
Na pewno dokładniej. Ale co z tego wynika?
Wychodzi na to, że słowo klucz to
harmonia. Wszystko powinno tak ze
sobą grać, żeby w przestrzeni słychać było IX symfonię Beethovena. Tak więc w idealnej
przestrzeni powinniśmy czuć się dobrze i wygodnie, nowoczesność i aktualne
potrzeby powinny przenikać się z historią, a nowa zabudowa powinna powstawać
tam gdzie jest to ekonomicznie uzasadnione (czyli możliwie najbliżej siebie,
aby nie trzeba było wydawać milionów na infrastrukturę), nie wpływając
negatywnie na środowisko naturalne.
Jak osiągnąć ład w przestrzeni?
Planując uporządkowaną przestrzeń
trzeba brać pod uwagę to jak zmienia się miasto. Czy ludzi jest coraz więcej,
czy coraz mniej? Czy przeważają młodzi czy starsi? Jakie funkcje pełni (czy
jest to wyśmienity punkt turystyczny, czy może stolica, w której wszystko da
się załatwić?)?. Co już w nim jest i jak to wykorzystać? Niebagatelne znaczenie
ma również estetyka i odpowiednia skala. Nie chodzi przecież o to, żeby przez
miasto jak najszybciej przejechać samochodem i czmychnąć w swoje cztery kąty. Ani
tym bardziej o to, żeby godzinami stać w korku. A jak w przestrzeni będzie się
nam podobać to będziemy chcieli w niej żyć i częściej przebywać. Więc trzeba o
to zadbać! Trzeba myśleć o przestrzeniach publicznych, o deptakach i ścieżkach
rowerowych. O szybkim transporcie do pracy. Oraz o tym, żeby to wszystko co
planujemy było funkcjonalne, a nie tylko wypełnione zbędnymi ozdobnikami. Wtedy
będzie wygodnie, estetycznie i mądrze. No i jeszcze jedna ważna rzecz na
koniec. To o czym zwykle zapominamy. Nie żyjemy w przestrzeni sami, dlatego nie
powinno myśleć się o niej w kategorii jednostki a ogółu. I będę to podkreślać,
mając przed oczami miszmasz i chaos urbanistyczny w polskiej przestrzeni. Bo
każdy Polak jest urbanistą, architektem i budowlańcem w jednym.
Ułańska fantazja a ład przestrzenny
Nie będzie zatem niczym
odkrywczym, jeśli przedstawię pewną analogię odnoszącą się do braku spójności w
polskiej przestrzeni. Bardzo życiową skądinąd. Stan przestrzeni to odbicie
naszego sposobu myślenia – w terenie. Ład przestrzenny byłby zatem odbiciem
naszego logicznego podejścia do rzeczy, gdybyśmy byli Niemcami lub
Skandynawami, a jest kompletnym chaosem, walką i pokazem indywidualności – bo
jesteśmy Polakami. W tym względzie ponosi nas ułańska fantazja. Tylko że ja, w
przeciwieństwie do tego co napisano w książce „Jakoś to będzie” nie uważam, że
jagodowe i pistacjowe kolory elewacji domów są pełnym wdzięku chaosem. Choć co
do samego chaosu, zgadzam się w 100%.
Do następnego razu,
Kinga
0 komentarze