Polskie wesele, czyli wódka i brak stylu
5/05/2016
Coś jest stanowczo nie tak z estetyką polskich ślubów i wesel. Coś jest nie tak z tymi, którzy oferują obrzydliwe sale w jeszcze gorszych domach weselnych i coś jest nie tak z ludźmi, którzy je wynajmują. Dlaczego nas to nie razi? Dlaczego nam to obojętne, skoro niejednokrotnie pakujemy w to wydarzenie niemałą sumkę pieniędzy? Czy to w ogóle da się wyjaśnić i czy to może się zmienić?
Już od ponad roku śledzę trendy
ślubne i przyglądam się zagranicznym realizacjom. Doszło do tego, że starannie
wykonane sesje zdjęciowe z pięknie udekorowanymi stołami i cudownymi plenerami
zaczęłam uznawać za oczywiste. Urzekły mnie wesela w przestrzeniach
industrialnych, pełne zieleni wesela botaniczne, eleganckie przyjęcia
stylizowane na lata 20-te, nieco dzikie w klimacie boho i szalone whimsical. Pokochałam
bardzo modne ostatnio naked cakes i „niestarannie” ułożone bukiety oraz nie do
końca formalne stylizacje par młodych. I pomyślałam o zaplanowaniu własnego
ślubu, przy okazji podpytując o opinię innych. Ot tak, z czystej ciekawości.
Nie ważne gdzie, ważne, że będzie
Tak, oczywiście, uważam, że w
całej tej zabawie najważniejsi są ludzie. I miłość oczywiście. Nie wyobrażam
sobie jednak skorzystać z rady przyszłej teściowej i zrobić przyjęcie
gdziekolwiek. Co to, to nie! Pierwszy punkt na mojej ślubnej liście to miejsce,
które będzie dobrym tłem dla tego, jakby nie było, szczególnego dnia i… dobrze
wyjdzie na zdjęciach. Dlatego odpadają żółte sale weselne z czerwonym napisem,
„sala weselna” lub „dom weselny” oraz z betonowym ogrodem w formie kostki
brukowej. Skreśliłam w myślach także typowe eleganckie obiekty, w których całą
elegancję mają podkreślić okropne, drapowane firanki oraz wazony – martinówki,
które stały się chyba jedyną słuszną formą dekoracji stołu. A, nie! Zapomniałabym
o stojących, śmiesznie poskładanych serwetkach, które królują już chyba z 20
lat. Czy mi się wydaje, czy taka moda panuje wyłącznie w Polsce? Mam jednak
teorie, dlaczego nikomu to nie przeszkadza.
Wódka przede wszystkim
Moja teoria sprowadza się do
wódki, która jest podstawowym napojem na polskim weselu. Tak, to prawda, że
zdarzają się wesela bezalkoholowe, ale zdecydowana większość to imprezy, na
których wódki raczej nie brakuje, tym
bardziej, że zdecydowana większość Polaków myśli, że zabawa bez tego
alkoholu jest niemożliwa. Jest, ale pozwolę sobie pominąć wątek wyjaśniający
dlaczego śmiem tak myśleć. Rozwinę za to inny, równie interesujący. Otóż
uważam, że to wódka powoduje, że jesteśmy w stanie przebywać w lokalu, w którym
już od progu rażą pomarańczowe, łososiowe, różowe lub (o zgrozo!) zielone
ściany, ozdobione głowami leśnej zwierzyny i wiklinowymi kulami. No dobra,
muszę przyznać, że to za proste wytłumaczenie, bo przecież prawie zawsze salę
wybieramy na trzeźwo. Więc co? To jakaś nasza kolejna wada narodowa? Brak
wyczucia stylu i skłonność do rozpływania się nad tandetą?
Targi ślubne, czyli największy kicz i tandeta
A może to wina targów ślubnych? Jak
przystało na przyszłą pannę młodą, oczywiście nie odpuściłam sobie wyjścia na tego
typu imprezę. Ponoć miałam tam znaleźć odpowiedź, jak odnaleźć się w
rzeczywistości ślubnej i znaleźć najlepszą salę, fotografa, zespół, suknię,
zaproszenia i wiele innych ślubnych niezbędników. Nie wiem, może jestem zbyt
wymagająca, ale „podziwiając” pokaz mody ślubnej myślałam tylko o tym, jak
biedne są dziewczyny, które będą musiały iść w czymś takim do ołtarza, a
wizytówki, które wzięłam z czystym przekonaniem można chyba policzyć na palcach
jednej ręki. Reszta została mi po prostu wepchnięta, kiedy moje slalomy
wymijające okazały się niewystarczająco skuteczne.
Jest nadzieja? O ślubnej alternatywie
Przez chwilę postaram się nie
narzekać. Widzę bowiem światełko w tunelu. Coraz częściej pojawiają się
alternatywne targi ślubne, których organizatorzy dbają o wysoką jakość
prezentowanych usług i starannie selekcjonują wystawców. Chcę się o tym
przekonać na własnej skórze i dlatego
wybieram się na dwa z nich, o których wspomniałyśmy już w kwietniowej Przerwie na kawę. Na pewno napiszę co zobaczyłam i czy tym razem jestem zadowolona.
Powiem w sekrecie, że mam zamiar znaleźć tam wymarzony tort i fotografa, który
robi świetne zdjęcia. Zobaczymy, czy zrealizuję plan ;)
Kinga
0 komentarze